Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polska wersja gry słownej Wordle bije rekordy popularności. Stworzyli ją tarnogórzanie

Szymon Bijak
Szymon Bijak
Polska wersja gry słownej Wordle bije rekordy popularności. Stworzyli ją tarnogórzanie
Polska wersja gry słownej Wordle bije rekordy popularności. Stworzyli ją tarnogórzanie screen z literalnie.fun
Prosta gra słowna "Wordle" po angielsku w ostatnich tygodniach bije rekordy popularności. Nic więc dziwnego, że powstają jej odpowiedniki, tylko że w innych językach. Tak właśnie stało się chociażby w naszym kraju. Za "Literalnie.fun" - co ciekawe - odpowiada trójka chłopaków z Tarnowskich Gór.

Polska wersja gry słownej Wordle bije rekordy popularności. Stworzyli ją tarnogórzanie

Jeśli zastanawiacie się, co to za kolorowe kwadraciki opanowały ostatnio tablice użytkowników na Twitterze, to już spieszę z odpowiedzią. Cały świat zwariował bowiem na punkcie prostej gry słownej "Wordle". Na polskim rynku powstał natomiast jej odpowiednik - "Literalnie.fun".

A na czym tak naprawdę polega wspomniana gra? Jej zasady nie są w żadnym stopniu skomplikowane. Każdego dnia do odgadnięcia mamy jedno, pięcioliterowe hasło. Maksymalnie jest sześć prób. Jeśli uda nam się wytypować literę, która znajduje się w słowie dnia, zaświeci się ona na żółto. Gdy natomiast znajduje się w odpowiednim miejscu to system poinformuje nas dodatkowo - poprzez podświetlenie jej na zielono. Z kolei kolor ciemnoszary oznacza, że danej litery w szukanym przez nas haśle nie uświadczymy i możemy sobie ją odpuścić.

Wszystko zaczęło się od Josha Wardle'a, programisty z Brooklynu, który najpierw całość stworzył wyłącznie dla siebie i swojej partnerki. W październiku ubiegłego roku, po namowach rodziny i znajomych, postanowił ją jednak udostępnić światu. I - jak się okazało - był to strzał w dziesiątkę! Na początku listopada 2021 w "Wordle" grało niecałe 100 użytkowników. Zaledwie dwa miesiące ta liczba wzrosła do... dwóch milionów.

Na fali popularności zaczęły pojawiać się jej alternatywne wersje. I tak w naszym kraju od kilkunastu dni możemy grać w "Literalnie.fun". Za najpopularniejszy polski odpowiednik "Wordle" odpowiada trójka chłopaków z Tarnowskich Gór. Adrian Hassa zajmuje się strategią, Kamil Chmielewski działa na polu mediów społecznościowych, a zadaniem Jakuba Tymowskiego jest programowanie i ulepszanie całej aplikacji. O początkach "Literalnie.fun" porozmawialiśmy z jej twórcami.

"Ta gra jest prosta, ale nie brakuje w niej głębi - to klucz do sukcesu" - mówi jeden z twórców

- Jakieś dwa tygodnie temu natrafiłem na anglojęzyczne "Wordle", które bardzo mi się spodobało, gdyż lubię rozwijać swój zasób słownictwa w języku angielskim. Był to ciekawy koncept. Pomyślałem wówczas, żeby przenieść to na nasz grunt, ponieważ dużej ilości osób w naszym kraju się to spodobało, a nie każdy umie mówić płynnie w tym języku, a w grze słownej jest to niezbędne - mówi nam Adrian. Wersję zdarzeń potwierdza Jakub.

- W języku angielskim umiem się w sposób podstawowy porozumieć. Jednak w takiej grze słownej było mi ciężej. Miałem problemy, ograniczał mnie zasób słów. Dużo osób pewnie zmagało się z tym samym, co ja, dlatego polska wersja była potrzebna - przyznaje w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".

Stronę internetową udało się uruchomić w ekspresowym tempie. Twórcom zależało bowiem, żeby wypuścić ją szybko, zanim na podobny pomysł wpadnie ktoś inny.

W tym momencie trzeba zadać sobie kluczowe pytanie. W czym tkwi sukces tego typu gier? - Wszystkie elementy bardzo dobrze składają się na jej sukces viralowy. Kluczowy jest sposób udostępniania. Wspomniane „kwadraciki” robią swoje. To, tak naprawdę, gra dla każdego. Myślę, że gdyby gra była w trybie, w którym można zgadywać hasła cały czas, to szybko mogłaby ona się komuś znudzić. Nagrałby się w jeden dzień i tyle - uważa Jakub.

- Są one po prostu proste. Choć ta prostota jest pozorna. Dlatego też dobrze mieć jakąś taktykę. Niektórzy gracze lubią sobie na sam początek wyeliminować dużą ilość liter. Inni chcą zgadnąć jak najszybciej. Ta gra jest prosta, ale nie brakuje w niej głębi - to klucz do sukcesu - dodaje natomiast Adrian.

W "Literalnie.fun", z dnia na dzień, gra coraz więcej graczy. - Aktualnie mamy już ok. 120 tysięcy unikalnych użytkowników. To jest ogromna liczba. Tego się nie spodziewaliśmy - przyznaje Adrian. Wśród nich jest m.in. Michał Pol, jeden z najpopularniejszych dziennikarzy sportowych w naszym kraju, który swoimi wynikami chętnie dzieli się z innymi w mediach społecznościowych.

Wkrótce, co jest z pewnością istotne dla graczy. pojawi się aplikacja na smartfony. Zresztą już teraz większość osób wchodzi przez przeglądarkę internetową na swoim telefonie, aby zagrać w "Literalnie.fun".

- Jest już ona - w swojej podstawowej wersji - gotowa. W pierwszej kolejności pojawi się na smartfonach z Androidem. Potem, być może, pojawi się także w sklepie Apple’a. Jednak, w tym przypadku, opłaty licencyjne są dla nas - na chwilę obecną - za wysokie. Do tej pory na tej grze nic nie zarobiliśmy, wszelkie koszty bierzemy na siebie. Aplikacje wysłaliśmy już do Google’a i musimy przejść etap weryfikacji. Od razu jak zostanie zatwierdzona, będziemy mogli ją upublicznić. Z pewnością aplikacja na telefony ułatwi użytkownikom dostęp do gry. Mamy nadzieję, że w tej formie również będzie cieszyła się popularnością - zapowiada Jakub.

Wracając do aspektu finansowego... Można już wesprzeć twórców za pośrednictwem platformy "Ko-Fi", pod tym adresem.

Co dalej? "Mamy wiele pomysłów, żeby całość urozmaicić"

Czy słowa dnia szybko się skończą? Jak się okazuje, pięcioliterowych haseł w naszym słowniku jest całkiem sporo. - Znalazłem bazę słów używanych w grach słownych, jak np. Scrabble. Napisałem program, który mi przefiltrował wszystko i zostawił wyłącznie pięcioliterowe wyrazy. Wyszło ich 28 tysięcy. Natomiast haseł, które mogą się wylosować i są do odgadnięcia, jest ok. tysiąca. Starałem się wybierać takie, które można w miarę prosto odgadnąć. Jednocześnie chciałem, żeby jakieś wyzwanie gracze mieli - dodaje Adrian.

Możemy spodziewać się więc spokojnie zabawy na prawie trzy lata. W najbliższych miesiącach możemy spodziewać się kolejnych udogodnień. Ostatnio pojawił się także tzw. "tryb eksperta", który w "Wordle" nazywa się "hard mode". Utrudnia on grę, ponieważ że każdą ze znalezionych i podświetlonych literek trzeba użyć w kolejnym słowie.

- Na razie chcemy przenieść absolutnie wszystkie funkcje, które są dostępne w oryginale, do naszej wersji. Mamy wiele pomysłów, żeby całość urozmaicić. Na razie jednak jeszcze nie chcemy o nich szczegółowo mówić - tłumaczy Jakub.

Twórcy "Literalnie.fun" w rozmowie przyznają, że po cichu liczyli, że polski odpowiednik "Wordle" wstrzeli się w odpowiednią niszę na rynku, ale... - Realnie jednak oczekiwaliśmy parunastu, maksymalnie paruset osób, którzy będą w nią grać. Wszystko to jednak szybko się rozrosło - wyznaje Adrian.

od 12 latprzemoc
Wideo

Akcja cyberpolicji z Gdańska: podejrzani oszukali 300 osób

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polska wersja gry słownej Wordle bije rekordy popularności. Stworzyli ją tarnogórzanie - Dziennik Zachodni

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto